Niestety albo stety jestem osobą, której spodoba się prawie każdy kamyczek na plaży, patyczek czy szyszka w lesie, stara spróchniała deska, gałązki z dzikiego wina, które akuratnie trzeba przyciąć, a nawet niepozorne...pestki ze śliwek. Czyż one nie są piękne - te kształty, kolory no i fakt, że to nie żaden plastik czy inne chińskie dziadostwo, tylko materiał w stu procentach naturalny.
Jako, że ostatnio śliwki dość często gościły u mnie w domu, to udało mi się trochę tych pestek nazbierać i po ich umyciu i wysuszeniu zrobiłam sobie piękny, jesienny i naprawdę błyskawiczny świecznik. Do jego wykonania potrzebne są tylko trzy rzeczy - pestki, szklane naczynie, świeczka i gotowe :)
Pierwsza wersja wyglądała tak:
Jednak szybko zmieniła się moja koncepcja co do miejsca docelowego tego świecznika - stwierdziłam bowiem, że Pan Wrzos potrzebuje jakiegoś towarzystwa. Dlatego trzask prask zmieniłam szatę kolorystyczną i oto proszę nowy świecznik gotowy:
Nie wiem jak Wy ale ja nie wyobrażam sobie jesieni i zimy bez świeczek - po pierwsze dzięki świeczkom jest przytulniej, a po drugie duuuuużo cieplej :) dlatego pewnie jeszcze nie raz zagoszczą tu jakieś świeczkowe inspiracje.
Pozdrawiam płomiennie :)
Genialny pomysł, bardzo mi się podoba taki nietypowy świecznik! Czy można odgapić? Monika
OdpowiedzUsuńdzięki Monika! no jasne, że można! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń