poniedziałek, 28 września 2015

Poniedziałkowy kop / Monday kick ;)

Zdarzają nam się ciężkie dni, trudne dni, depresyjne dni, nerwowe dni, pochmurne dni czy po prostu nijakie dni... no cóż, samo życie - nie zawsze musi być różowo i cukierkowo, ale nawet w takie dni w końcu nadchodzi ten moment gdy

i wszystkie smutki ulatują gdzieś w kosmos :)
Pozdrawiam serdecznie i dobrego tygodnia Wszystkim życzę!

piątek, 25 września 2015

Studencki obiad / Student's dinner

Czasem tak jest, że trzeba błyskawicznie zrobić obiad, a na dodatek wybór produktów jest mocno ograniczony. W takich awaryjnych sytuacjach chętnie wracam do jednego ze studenckich dań. Przepis powstał za moich akademikowych czasów i okazał się na tyle dobry, że raz na jakiś czas, nadal gości na moim stole :) Dzisiaj kompletnie nie miałam weny do gotowania obiadu, ale na szczęście przypomniałam sobie o moim niezwykle szybkim daniu i problem z głowy :) Dla zainteresowanych podaję ten banalnie prosty przepis - a nuż komuś się kiedyś przyda!


Makaron z tuńczykiem i kukurydzą
Makaron gotujemy wedle uznania - ja lubię gdy jest al dente (ilość oczywiście dopasowujemy do potrzeb).
Do ugotowanego makaronu wrzucamy tuńczyka z puszki, kukurydzę, trochę startego sera, łyżkę majonezu lub jogurtu, sól i pieprz - do smaku i mieszamy  by wszystko się razem połączyło. Najczęściej posypuję go natką pietruszki, ale tym razem zajadaliśmy z rukolą pokropioną ziołową oliwą.
Polecam bo jest prosto, szybko, a na dodatek smacznie - czego chcieć więcej :)  


 Pozdrawiam serdecznie i udanego weekendu Wszystkim życzę!

poniedziałek, 14 września 2015

Poniedziałkowy kop / Monday kick ;)

Czasem tak niewiele trzeba żeby pozytywnie nastawić się do świata i wszystkiego co nas spotyka danego dnia. Dlatego, gdy


weź to za dobry omen i pomyśl sobie, że to niesamowicie dobry dzień :)
Pozdrawiam serdecznie!

sobota, 12 września 2015

Pierwsze w życiu babeczki / First cupcakes in my life :)

Poproszono mnie niedawno żebym upiekła słodkie babeczki, a jako że niestety czasem mało asertywna bywam... zgodziłam się ;) Miałam trochę stresa bo takich babeczek nigdy w życiu wcześniej nie robiłam i w ogóle do pieczenia to ja daru raczej nie mam, ale w myśl zasady, że wszystko jest dla ludzi wzięłam się do roboty i efekt miło mnie zaskoczył, bo powiem nieskromnie wyszły pyszne :)
Upiekłam babeczki czekoladowe z malinami z przepisu pochodzącego z bloga Moje Wypieki, ale oczywiście delikatnie go zmodyfikowałam. Podam zatem przepis z moimi małymi zmianami. 

 
Babeczki czekoladowe z malinami
225 g mąki (2 niepełne szklanki)
2 łyżki kakao
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
100 g cukru(ok. 1/2 szkl) - ja daję brązowy
tabliczka gorzkiej czekolady - posiekać
2 jajka
300 ml kwaśniej śmietany
80 ml oleju
szklanka malin 
Wszystkie składniki powinny być w temperaturze pokojowej.
W jednej misce łączymy ze sobą wszystkie suche składniki, w drugiej roztrzepujemy widelcem składniki mokre i wlewamy je do tych suchych. Dodajemy czekoladę i maliny i mieszamy - krótko - tylko do połączenia wszystkich składników.
Formę do mufinek wykładamy papilotkami i napełniamy je do 3/4 wysokości. Pieczemy ok. 25 min w temp. 180 stopni. 

Mufinki są mocno czekoladowe, nie za słodkie, winne dzięki malinom - naprawdę pyszne. W wersji dla dzieci dałabym mniej czekolady i mniej kakao. Udekorowałam je kremem zrobionym ze śmietany kremówki. Śmietanę ubiłam mikserem dodałam 2 łyżki cukru pudru i jeszcze chwilkę ubijałam, po czym dodałam pół tężejącej galaretki rozpuszczonej w pół szklanki wody i delikatnie wymieszałam. Schłodziłam w lodówce i nakładałam na babeczki. Przyznam, że nad kremem muszę jeszcze popracować bo według mnie powinien być troszkę gęstszy - może więcej galaretki dodam następnym razem, a może poczekam aż galaretka bardziej stężeje zanim dodam ją do śmietany... w każdym razie chciałabym go troszkę 'podrasować' ;)


U nas dzisiaj za oknem szaro, buro i deszczowo więc można zaszaleć i na osłodę sobie taką babeczkę skonsumować :) Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu Wszystkim życzę!

poniedziałek, 7 września 2015

Poniedziałkowy kop / Monday kick ;)

Dzisiejszy post będzie z serii codziennych drobiazgów :)


W dzisiejszych czasach nie zdarza się to zbyt często, ba, można by nawet powiedzieć, że rzadkość to niesłychana, dlatego tym bardziej doceń, gdy...


A może od czasu do czasu Ty zrobisz komuś taką przemiłą niespodziankę i wyślesz do kogoś kartkę - banan na twarzy u odbiorcy murowany :)

Pozdrawiam serdecznie i każdemu życzę takich miłych zaskoczeń :)

sobota, 5 września 2015

Dereniówka / Cornel liqueur

Nieoczekiwanie zostałam obdarowana kilogramem derenia, a jako że mój zapas dereniówki bardzo się skurczył, to nie pozostało nic innego jak nastawić nową naleweczkę. Dereniówka jest ponoć jedną z najbardziej szlacheckich nalewek i podawana była na każdym szanującym się dworze :). Dereń zawiera antyoksydanty, dużo witaminy C oraz wspomaga trawienie. Pewnie nie bez powodu więc dereniówka często nazywana jest królową nalewek. Dla zainteresowanych podaję przepis :)


Dereniówka
1 kg derenia
500 ml spirytusu 96%
500 ml wódki 40% 
lub 1 l spirytusu 70%
60-80 dkg cukru (w zależności od upodobań i tego w jakim stopniu dojrzałe są nasze owoce)

Owoce płuczemy, nakłuwamy wykałaczką, umieszczamy w słoju, zalewamy alkoholem, zakręcamy i odstawiamy na miesiąc w ciepłe miejsce. Od czasu do czasu potrząsamy. 

Po miesiącu przecedzamy. Uzyskany 'alkohol dereniowy' zostawiamy na razie w spokoju,  a owoce zasypujemy cukrem i odstawiamy przykryte gazą na ok. 3 tygodnie. 

Po 3 tygodniach odcedzamy powstały syrop i łączymy go z wcześniej uzyskanym 'alkoholem dereniowym'.  Odstawiamy na tydzień (albo dłużej :) żeby się ładnie wyklarował. Po tym czasie filtrujemy - przez gazę albo filtry do kawy, zlewamy do butelek i odstawiamy na 6 miesięcy lub dłużej - im dłużej tym lepsza nalewka :)
Delektujemy się w długie, zimowe wieczory :) 


 
Pozdrawiam serdecznie i miłego weekendu Wszystkim życzę!

wtorek, 1 września 2015

Jeżynowe crumble / Blackberry crumble

Dzisiaj pomysł na kolejne, delikatnie zmodyfikowane crumble, czyli owoce pod kruszonką. Tym razem w ruch poszły jeżyny i gruszki. Jako, że nasza ogrodowa ostrężyna / jeżyna wyjątkowo obficie w tym roku obrodziła pomysł żeby zrobić z niej crumble był niejako nieunikniony :) Żeby troszkę złagodzić 'ostry' smak jeżyn dodałam do nich gruszkę. 


Jeżynowe crumble
W naczyniu wysmarowanym masłem i posypanym bułką tartą układamy jeżyny i pokrojoną w dużą kostkę gruszkę. Ponieważ jeżyny są dość kwaśne posypałam je delikatnie brązowym cukrem. Owoce posypujemy kruszonką, którą tym razem przygotowałam tak:
1 szkl mąki żytniej razowej 
1/2 szkl płatków owsianych
1/2 szkl brązowego cukru
1/2 kostki masła 
Wszystkie składniki łączymy ze sobą wyrabiając między palcami.
Zapiekamy aż owoce puszczą sok, a kruszonka się zarumieni.
Po raz pierwszy użyłam do zrobienia kruszonki mąki żytniej i muszę powiedzieć, że przypadł mi do gustu ten troszkę inny jej smak. Można oczywiście użyć mąki pszennej, ale polecam taki mały eksperyment z mąką żytnią - zobaczcie czy i Wam będzie smakować :) 


Polecam szczególnie miłośnikom ostrzejszych / kwaśniejszych / konkretniejszych smaków :) 
Pozdrawiam serdecznie!