Biorąc pod uwagę moją miłość do cukinii chyba nikogo nie
zdziwi, że ta zielona dama znów zagościła na naszym stole.Tym razem
wykorzystałam ją do zrobienia przepysznej tarty. Lubicie tarty?
Ja
swoją przygotowuję tak:
Tarta z cukinią i pomidorkami
ciasto:
200 g mąki (ok. 2 szkl)
100 g schłodzonego masła 200 g mąki (ok. 2 szkl)
100 ml zimnej wody
szczypta soli
łyżeczka ziół – mogą być prowansalskie, oregano, bazylia czy na co tam w danej chwili mam ochotę
masa śmietanowa:
100 g startego sera żółtego
2 jajka100 g startego sera żółtego
200 g śmietany (może też być jogurt naturalny lub serek homogenizowany- a ostatnio robiłam pół na pół)
sól, pieprz – do smaku
1 łyżeczka curry
Jajka rozbijamy widelcem, dodajemy śmietanę, ser, przyprawy i
dokładnie mieszamy.
pozostałe składniki:
1 średnia cukinia
pomidorki koktajlowe lub zwykłe pomidory
Mąkę z solą i ziołami siekamy z
masłem aż powstanie ‘mokry piasek’. Dodajemy wodę i wyrabiamy ciasto. Wkładamy
do lodówki przynajmniej na 1 godz. Po wyjęciu z lodówki rozwałkowujemy – na ok.
5 mm grubości. Wykładamy na formę tak by brzegi formy również były oblepione
ciastem. Na ciasto dajemy cukinię pokrojoną na takie grubsze plasterki lub paseczki.
Na cukinię wylewamy masę śmietanową. Na wierzch układamy pomidory pokrojone w
grube plasterki (koktajlowe przekrawam na pół i układam środkiem do góry).
Pieczemy ok 60 min (aż wierzch się zetnie i przyrumieni) w temp. 180 ⁰.
Nie wiem od czego to zależy ale prawie
za każdym razem czas pieczenia jest u mnie inny – czasem wystarczy 55 min, a
czasem to nawet 70 min piekę – myślę, że może mieć na to wpływ ilość tych dodatków na
cieście – jako że ja to na oko robię, to czasem jest tego więcej czasem
mniej i pewnie stąd ta różnica.
Ostatnio
podawałam tartę z zieloną „pierzynką” z rukoli, bazylii i oregano (posiekane i
skropione czosnkową oliwą).
Sezon
cukiniowy trwa więc pewnie za niedługo znowu na naszym stole zagości jakaś
cukiniowa potrawa. :)
A
tymczasem zimowity kwitną na całego…
Jednak nie martwię się tym zbytnio bo pogoda jak na razie wymarzona... w sam raz na rowerowe przejażdżki albo górskie wędrówki. Kto nie widział jeszcze filmu Bieszczady - Cztery Pory Roku, to zapraszam do poprzedniego posta - tam znajdziecie link do niego.
Pozdrawiam cieplutko!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za komentarz!