wtorek, 26 sierpnia 2014

Szaruga niebo powoli zasnuwa… (pasztet z cukinii)


Rozpadało nam się dzisiaj…. i jakoś tak od razu zrobiło się szaro, buro i ponuro. W przeciągu tygodnia pogoda zmieniła się diametralnie. Lato gdzieś się schowało i jesień zdecydowanie zaczęła pukać do naszych drzwi. Nawet gdy świeci słońce to czuć już ten jesienny chłód i zapach. Mnie to osobiście nie przeszkadza ponieważ jesień wprost uwielbiam – oczywiście nie taką mokrą i deszczową, ale naszą złotą, polską. I na taką właśnie liczę, bo od kilku już lat na jesień zdecydowanie nie możemy narzekać. Wbrew temu co napisałam w tytule mam nadzieję, że ten dzisiejszy deszcz to taki krótkotrwały wybryk, i że szybko ustąpi on miejsca jesiennemu słońcu i cudnym kolorom.
Na dnie takie jak dzisiejszy najlepsze jest mieszanie w garach – bo od razu cieplej się robi, no i przy okazji coś pożytecznego może z tego wyniknąć :) Jako że skończył się pasztet z cukinii więc pewnie zrobię następną porcyjkę, bo to kolejna potrawa królująca u nas w cukiniowym sezonie.
Podając przepis postaram się go sprecyzować, bo jest to jedna z tych rzeczy, które robię na tak zwane oko :)
Nie podaję źródła przepisu ponieważ tak naprawdę jest to przepis stworzony na bazie kilkunastu przepisów znalezionych w sieci. Poczytałam, porównałam, zmodyfikowałam i stworzyłam swój własny.

Pasztet z cukinii
Składniki
·     1 duża cukinia - grubo starta i odsączona (ja odmierzam sobie 1 litr w miseczce z ‘podziałką’)
·      2 szklanki bułki tartej
·      15-20 dkg sera żółtego
·      ¼ szklanki oleju
·      1 cebula – starta lub drobno pokrojona
·      1 marchewka i 1 pietruszka – grubo starte
·      3-4 ząbki czosnku - rozgniecione
·      3 jajka – roztrzepane widelcem
·      garść posiekanej natki pietruszki (czasem daję też garść posiekanego świeżego oregano)
·      sól, pieprz, majeranek, gałka muszkatołowa – do smaku

* modyfikacje w sezonie 2015 - żeby trochę 'odchudzić' ten pasztet pomijam żółty ser a 
bułkę tartą zastępuję płatkami lub otrębami owsianymi

Wykonanie
Ja ścieram wszystko w maszynce do mięsa, która ma takie specjalne nakładki do ścierania (ale można oczywiście zetrzeć warzywa na tarce o grubych / średnio-grubych oczkach). Najpierw ścieram cukinię, odsączam a następnie ścieram cebulę, marchewkę, pietruszkę, czosnek i ser. Mieszam to wszystko w dużej misce z olejem, bułką tartą, jajkami, natką pietruszki i przyprawami.
Dobrze wymieszaną masę przekładam do keksówek i piekę w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez około 70 min – aż wierzch się przybrązowi. Z tej porcji wychodzą mi 3 keksówki.
Można jeść zarówno na ciepło jak i na zimno – ja preferuję wersję na ciepło więc z reguły przed podaniem lekko podgrzewam w mikrofalówce. Na kanapkach najlepiej smakuje z pomidorkiem. 

Mój pasztet już gotowy, ale niestety na razie go nie pokażę ponieważ ogólnie panujące dzisiaj ciemności egipskie uniemożliwiły zrobienie sensownego zdjęcia. Gdy tylko się przejaśni na pewno strzelę jakąś fotkę. Zresztą pasztet jak pasztet każdy wie jak wygląda :)

A teraz wszyscy zaśpiewajmy: słoneczko nasze rozchmurz buzię…. Jak byłam mała to zawsze skutkowało, ale dawno nie praktykowałam więc nie wiem czy daru nie utraciłam :)


 Na przekór szarudze pozdrawiam słonecznie :)

zgodnie z obietnicą dorzucam zdjęcia pasztetu, bo już co niektórzy pytali kiedy te zdjęcia w końcu będą...no to są :) za zwłokę przepraszam, ale zachmurzyło nas potwornie



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za komentarz!