Zła
wiadomość – dar utraciłam! Śpiewanie nie poskutkowało – pada dalej… A może za
cicho było czy co? No cóż znowu trzeba
było w garach zamieszać żeby rozgrzać się trochę. Chyba nikogo już nie zaskoczę
jeśli napiszę, że znów prym wiodła cukinia. I obawiam się, że na tym jeszcze
nie koniec. :)
Wprawdzie
z założenia to nie jest blog kulinarny, ale teraz taki przetworowy okres więc
chcąc nie chcąc ze zwiększoną częstotliwością kulinaria wypełniają moją
codzienność. No nic na to nie poradzę :)
Jak
już wspomniałam pogoda nie sprzyjała dzisiaj tak naprawdę niczemu, więc żeby
odgonić deszczowy nastrój zabrałam się za robienie ‘ketchupu’ z cukinii. Kiedy
kilka lat temu pierwszy raz spróbowałam tego specyfiku, to szczerze mówiąc
wcale mi nie smakował. Był jak dla mnie za słodki i za bardzo octowy. Jednak
jako że sama idea takiego sosu mi się spodobała postanowiłam, jak to zwykle
robię, dopasować przepis do swoich upodobań. Zmodyfikowałam więc dość mocno
przepis, który dostałam – o połowę zmniejszyłam ilość cukru i octu i dorzuciłam
więcej przypraw by smak był bardziej konkretny… i teraz jest super. Miodzio!
To
co pewnie przepis od razu wrzucę…
Ketchup z cukinii
- 3 kg cukinii – zetrzeć na grubej tarce, posolić i odstawić na noc
- 1 kg cebuli – pokroić, posolić i odstawić na noc
Na
drugi dzień odciskamy, wkładamy razem do dużego garnka, dodajemy 1 szklankę
octu i 30-40 dkg cukru* i gotujemy ok. 30 min.
(* w tym roku znów zmniejszyłam ilość cukru - pierwszą porcję zrobiłam z 40 dkg i wydawała mi się za słodka, więc do drugiej dałam 30 dkg i jest ok :)
(* w tym roku znów zmniejszyłam ilość cukru - pierwszą porcję zrobiłam z 40 dkg i wydawała mi się za słodka, więc do drugiej dałam 30 dkg i jest ok :)
Następnie
dodać:
- 1 łyżkę pieprzu
- 2-3 łyżki słodkiej papryki
- 1-2 łyżeczki chili
- 1-2 łyżki curry
- 1 litr przecieru pomidorowego
Dokładnie
wymieszać i gotować jeszcze ok. 15 min. Następnie miksujemy, przekładamy do
słoiczków i pasteryzujemy. Z tej porcji wyszło mi 21 małych słoiczków.
Z
przyprawami to lepiej zacząć od mniejszej ilości, wymieszać, sprawdzić i
ewentualnie dodać więcej :) Ja daję tę większą podaną ilość i dla mnie ketchup jest leciutko pikantny, ale
dla mojej rodziny, która nie jest aż tak do pikantnych potraw przyzwyczajona
jest pikantny… ale tak w sam raz – nie za mocno :)
Ach
byłabym zapomniała – do tej pory dodawałam gotowy koncentrat pomidorowy, a
dzisiaj postanowiłam jeszcze bardziej zmodyfikować przepis żeby był trochę
zdrowszy :) i nie dodałam koncentratu,
tylko sobie w osobnym garnku rozgotowałam pomidory, przetarłam przez sitko i
dodałam do cukinii. Przez to ketchup jest może odrobinę rzadszy, i mniej
czerwony :) ale w smaku jeszcze lepszy no i bardziej naturalny.
Nie
jest to taki ‘płynny’ ketchup jak ten ze sklepu, ale z powodzeniem go
zastępuje. Do kiełbasek, na kanapki i tak naprawdę do czego tylko nam się
podoba – nadaje się rewelacyjnie. Ja właściwie ketchup sklepowy mam tylko dla
gości, którzy nie są przekonani do takiego domowego.
W
przerwie między jednym deszczem, a drugim wyszłam na chwilkę do ogródka i to co
ujrzałam nie do końca mnie ucieszyło… Zobaczcie:
Nie, to nie są krokusy :) To zimowity, których kwitnienie zwiastuje nadejście….zimy. Tak przynajmniej mówią wierzenia ludowe, które na szczęście nie zawsze się sprawdzają. Więc zimowity niech sobie kwitną a my prosimy o ładną końcówkę lata.
Cieplutkie pozdrowienia od zacukiniowanych codziennych drobiazgów!
Przyznam, że nie słyszałam o keczupie z cukinii, brzmi ciekawie. A zimowity to mam nadzieję, że tak zażartowały, bo dziękuję bardzo za zimę!
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie też smakuje :)...a zimowity kwitną na całego
OdpowiedzUsuń