środa, 19 sierpnia 2015

Uwielbiam rupiecie / I love junk :)

Chyba już nie raz wspominałam jak bardzo lubię stare, dotknięte zębem czasu i posiadające duszę przedmioty. Mają w sobie to coś, czemu nie potrafię się oprzeć. Noszą w sobie historię i są piękne po prostu - bardzo często im brzydsze w oczach innych, tym dla mnie piękniejsze. Lubię przygarniać takie perełki - odnawiać, przerabiać, albo zachowywać w takiej formie w jakiej je gdzieś znalazłam. Lubię dawać im drugie życie (ku częstemu niezrozumieniu i dziwnym spojrzeniom tych, którzy nie podzielają mojego zachwytu nad tymi cudnymi 'rupieciami'). Oczyma wyobraźni widzę każdą starą deskę, skrzynkę, szufladę, wiaderko, młynek, łyżkę... jak pięknie prezentuje się w nowym miejscu, w nowej roli, albo dokładnie w tej, do której została stworzona.

Moje odnowione fotele, lampę, krzesło czy stolik już widzieliście w zeszłorocznych postach - jeśli ktoś chciałby jeszcze raz rzucić okiem, to zapraszam tu, tu i tu. Dzisiaj zaś chciałam pokazać ile piękna mają w sobie inne drobne rupiecie gdzieś tam przeze mnie wypatrzone :) Zobaczcie sami... a może w przyszłości popatrzycie łaskawszym okiem na przedmioty, które wydają Wam się całkiem do niczego. 

Lejek znaleziony w babcinej komorze -  wiedziałam, że muszę go przygarnąć bo inaczej czeka go szybki koniec  ;). Bez problemu znalazł miejsce w mojej kuchni, a poza tym bywa całkiem fajnym rekwizytem dodającym tego 'czegoś'  zdjęciom. Jeśli ktoś tak jak ja uwielbia robić zdjęcia, to takie na pozór bezużyteczne przedmioty często mogą okazać się bardzo przydatne i fotogeniczne :)


Stara skrzynka - niestety zjedzona trochę przez robaki, ale nadal bardzo urokliwa. Stare drewno to coś, obok czego nie potrafię przejść obojętnie. Ma w sobie jakąś magię i gdyby nie to, że czasem za dużo w nim niechcianych 'lokatorów', to miałabym go w swoim otoczeniu znacznie więcej :)


Stare dechy, deski, deseczki - nie potrafię się oprzeć ich urokowi i już! Ta, którą widzicie poniżej, zachwyciła mnie nieregularną, złamaną krawędzią. Przemalowana z jednej strony, stoi sobie to tu, to tam, pełniąc funkcje ozdobne, ale też bardzo praktyczne, gdyż często wykorzystuję ją jako tło do zdjęć. Do pytań w stylu "A po co ci ta deska?" już przywykłam :)

 
Foremki z poniższego zdjęcia też prawie na śmietniku wylądowały... a ja już tyle różnych zastosowań dla nich znalazłam - wielokrotnie używałam ich choćby jako świeczników czy małych 'doniczek' na rzeżuchę.  


Młynki do pieprzu... czyż te zardzewiałe korbki nie są urokliwe?  Może spróbuję je wyczyścić, ale na razie są jakie są :) Uważam, że wszystko, co jest zrobione z naturalnych materiałów, nawet przyniszczone zachowuje swój swoisty urok.



Metalowy kosz - wyczyszczony i pomalowany służy mi teraz do przechowywania koców. Zresztą takie kosze są teraz chyba bardzo na czasie, bo widziałam podobne na nie jednym wnętrzarskim zdjeciu :)

 

Gliniane naczynia - przez wiele lat stały nieużywane w piwnicy - całe szczęście, że nikt nie wpadł na pomysł żeby je wyrzucić! Świetnie sprawdzają się w roli doniczek czy pojemników na różne sprzęty kuchenne.



I tak mogłabym jeszcze wymieniać i wymieniać, ale nie chcę za bardzo zagracić tego wpisu ;)
Pozdrawiam serdecznie!

2 komentarze:

  1. Ja także bardzo lubię wszystkie "starocia". Nie raz słyszę: a po co ci to?
    Kosz bomba! Sama takiego poszukuję.

    Pozdrawiam Marta
    http://wstanczykowie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marta, czyli dokładnie rozumiesz o czym mówię :) pozdrawiam!

      Usuń

Dziękuję za komentarz!